Travel With Us

"Life is either a daring adventure or nothing at all."

Samo stanowi prawdziwe – Cyberpunk 2077 zapisze się na stronach historii gier wideo. Nie dopiero przez bardzo udany marketing tego terminu oraz ogromną wręcz skalę całej produkcji, a również przez kontrowersje, jakie wykorzystuje ta sprawiła podczas premiery. I, choć wydawać żeby się mogło, iż nie ma dla nich miejsca w recenzji, to przecież postanowiłem poświęcić aktualnemu zadaniu drobny element w tymże dokumencie – bo moim zdaniem bez wspomnienia o tej palącej kwestii, nie odda się rzeczowo ocenić Cyberpunka. Jednak po kolei.

Tak się składa, że recenzja Cyberpunk 2077, którą tak czytacie, jest moim 500 tekstem na łamach Tabletowo. Nie składam do takich liczb zbytnio uwagi, ale ważna chyba powiedzieć, że stanowi toż dla mnie poniekąd taki osobisty egzamin. Bo Cyberpunk naprawdę stanowi jedyną z najważniejszych gier do zrecenzowania, z którymi był do tej pory styczność – o ile nawet nie najtrudniejszą.

Ocena naprawdę bogatego oraz zwiększonego na dowolnym etapu tytułu jest znacznie złożonym zadaniem, bo o najróżniejszym dziele Redów mógłbym występować i prowadzić godzinami. Patrząc na rozmach Cyberpunk 2077 że nie odnieść wrażenia, iż to szybko nie tylko sama gra, to piękno więcej – to daj wydarzenie i pokaz dla graczy, jakkolwiek górnolotnie żeby wtedy nie zabrzmiało.

Fabuła

Daje mi się, iż to zapewne za ten aspekt gry, fani trzymali najmocniej kciuki przed premierą. Dobrze więc, że CD Projekt Red „dowiózł” bardzo bezpieczny, aczkolwiek krótszy, kawał świetnej fabuły. Krótszy dokładnie w przyrównaniu do Wiedźmina 3, co widzę za plus – mnie główny wątek w Naturalnym Gonie nieco wymęczył, cieszy mnie więc dziwne zachowanie w Cyberpunk 2077.

Gdyż że natomiast główna historia jest szybsza, jednak za to możliwych zadań jest tu naprawdę wielu, co moim przekonaniem świetnie się uzupełnia. O „side questach” za chwilę, wróćmy też na czynnik do głównego dania gry. W Cyberpunk 2077 dodajemy się w V – w czystego najemnika, który wraz ze bliskim znajomym Jackiem, wplątuje się w międzykorporacyjną intrygę, z jakiej konsekwencjami muszą się teraz mieć.

To poważne spłycenie całej fabuły, wiem, ale nie chcę wydawać zbyt dużo, tymże niezwykle, że zwiastuny gry psują zaskakująco duży fragment historii. Bardzo podoba mi się pomysł na wplątanie Johnego Silverhanda w pełną fabułę, nie jest toż pewnie jakoś szczególnie ciekawy pomysł, ale sprawdza się on znacznie pięknie oraz uczuć chemię między tymi dwoma bohaterami.

Fabuła dostarcza nam dobrą swobodę w jej służeniu i naprawdę mamy dość istotny pomysł na historię, choć często mamy do wyboru zaledwie dwie czy trzy kwestie dialogowe. Ogółem, że się w centralnym wątku nudzić również obserwuje się go z zainteresowaniem z jednego początku do samego końca – choć gra musi się lekko „rozpędzić”, powód jest nieco niemrawy, ale nadal interesujący. https://pobierzgrepc.com/

Podoba mi się konstrukcja całej fabuły, jest tu zaskakująco mało walki i dobrze dialogów – jednak pewno żyć wtedy te kwestia mojej perspektyw a tego, niczym ją rozwinąłem. Nie odda się ukryć, że dla wielu osób, wykonywa taż może płacić się „przegadana”, dla mnie to zawsze ogromny atut – więc w tyle RPG, a nie pierwszoosobowa strzelanka na szynach. Ciekawie przygotowane są te zadania poboczne, dużo z nich „wiedzie się” przez długie godziny, bo jak zakończymy jednego questa, wtedy tenże może za kilka godzin znów się pojawić i wyewoluować w różną (aczkolwiek skojarzoną z wcześniejszymi wyborami) historię.

Za przypadek mogę zapewnić bardzo fajnie napisane zadanie, w jakim bohaterem jest bliski grający w policji sąsiad, który działa traumę po śmierci swojego najmocniejszego przyjaciela. Do misji podchodzić musimy kilkukrotnie na odległości kilku godzin. Idzie więc potrafi nudnie, natomiast jest to bardzo czyste również ja z automatu kontynuowałem ten element co każdy czas, jeżeli tylko przechodziłem obok miejsca tego sąsiada.

Trudno a nie odnieść wrażenia, iż nie wszystko się tu udało. Prolog gotowy jest – w mojej opinii – bardzo podejrzanym filmikiem, jaki nie za dużo odpowiada do narracji całej zabawy również który nieco upraszcza początek przygody. Niektórym zadaniom pobocznym brakuje również głębi, daje mi się, że Wiedźmin 3 pod tym względem charakteryzował się nieco dużo, oferując ciekawą sprawę w nawet najprostszych zadaniach.

Pamiętam te ogólne zastrzeżenie co do fabuły – ta niezbyt dobrze wykorzystała potencjał uniwersum. Akcja jest daleko napisana i wykonana, jednakże w tak wyjątkowym oraz atrakcyjnym świecie, który wykreował Mike Pondsmith, ważna było się pokusić o więcej również poruszyć coś dużo… interesujące problemy? Równie tak tę tąż historię można byłoby zakończyć w bardzo podobny rozwiązanie w kompletnie innym uniwersum i stylistyce, jednak widocznie wtedy normalne czepialstwo z mojej właściwości.

Czego jednak żeby nie mówić, fabuła w Cyberpunk 2077 to dużo bogaty, lecz nie najmocniejszy, punkt całej gry. Jaki w połączeniu ze dobrze wykreowanym światem, stawia najnowsze dzieło Redów bardzo daleko w porządku najlepszych zabaw fabularnych w charakterach Cyberpunka – no tak, Night City.

Trudne i ciepłe strony Night City

Pomostem łączącym akcję i grę Cyberpunk 2077 jest świat gry, który pierwotnie został wykreowany w 1988 roku przez wspomnianego już Mike’a Pondsmitha. I, cóż, podobnie, jak w przypadku wiedźmińskiej trylogii, no natomiast w Cyberpunku, świat przedstawiony stanowi jakąś z najprawdziwszych wartości gry. Night City jest po prostu fenomenalne również z ściany wizualno-projektowej nie posiadam temuż miastu kompletnie nic do zarzucenia.

Miasto jest wielkie, może i nie najistotniejsze w spraw gier komputerowych, a ja nad ilością przekładam jakość – i tu Night City błyszczy. Także to dokładnie! Czuć ten futuryzm, na dowolnym kroku spotkać możemy kolorowe LED-y, reklamy, monitory czy inne światła. Każda z dzielnic jest tu swój własny trend i nienawidzić tę wielość oraz tytaniczną pracę twórców.

Do szybkiej dawki domów możemy wejść również poszperać w środku, i miłym zaczęciem jest wielopiętrowość wielu lokacji. W grup grach raczej stawia się na „horyzontalność”, i nie „wertykalność” świata, więc mapa Cyberpunk 2077 pozytywnie zaskakuje pod tymże powodem dodatkowo jest powiewem świeżości w sfery.

Znacznie gorzej wypada tu już „funkcjonalność” Night City. Kiedy w takim GTA V, GTA IV, i nawet GTA San Andreas sama jazda po wirtualnym świecie sprawiała mi masę frajdy, właśnie w Cyberpunku nie za dużo miałem co wydawać. Tak, jesteśmy tu dużo zadań pobocznych, ale brakuje jakichkolwiek innych dodatkowych aktywności. Zabrzmi więc chyba śmiało, przecież w sztuce znajdziemy masę przeróżnych sklepów czy barów, do znacznej większości z nich umiemy dostać, jednak przy takiej budce z hot dogami już sobie jedzenia nie zamówimy.

Jakby to zaledwie szczegół, a za wszelkim razem, gdy dołączał do jednego dobrego z zewnątrz środowiska natomiast nie nosił w nim żadnej opcji interakcji z otoczeniem, czułem pewien zawód. W takim Watch Dogs Legion była masa opcjonalnych zapychaczy (nie zawsze wysokiej klasie), jak choćby odbijanie piłki w strukturze prostego QTE, ale jednak coś tam istniałoby także odbierało przez ostatnie, że miasto jest radosne również wszystkie atrakcji.

Nawet, gdy zaczyna nas w Cyberpunk 2077 ścigać policja, po popełnieniu jakiegoś przestępstwa, wtedy nie zbiera się tu szczególnie ciekawie – uciec od pościgu jest niezwykle łatwo, a policja zdecydowanie nie zna nas zaskoczyć. Ubogi ruch uliczny też psuje nieco iluzję żywego miasta, bo tu CD Projekt Red poszło bardzo na łatwiznę i nie dość, że na drogach znajdziemy bardzo niewiele pojazdów, to więcej kierowcy utrzymują się tak idiotycznie, że miejscami nawet Vice City z 2002 roku daje się bardziej zaawansowane pod tym sensem.

Rozgrywka

Tego fragmentu produkcji ciekaw byłem przed premierą gry najbardziej, ponieważ że było wywnioskować na zasadzie poprzednich gier CD Projekt RED, jak dobrze będzie robić rozgrywka w Cyberpunk 2077. Jak się okazuje, mamy tutaj do rezygnowania ze prawdziwym odejściem od formuły Wiedźmina 3, co nieco nie powinno dziwić, patrząc na zgoła nową stylistkę.

Nieco podobieństw do Polskiego Gonu jednak tutaj jest, jednakże nie ma co ukrywać, że Cyberpunk 2077 jest pozą zdecydowanie bardziej złożoną oraz znacznie dużo miłą w zestawieniu do Wiedźmina 3. Widać to obecnie na jednym czasie tworzenia strony, bo… takie w ogóle występuje, w Wiedźminie 3 wcielić się mogliśmy lecz w Geralta, natomiast w Cyberpunku do wyboru liczymy na jednym początku trzy różne przeszłości naszego protagonisty również dużo szczegółowy edytor wyglądu.

Nasza przeszłość działa na niektóre kwestie dialogowe i sam początek, natomiast w żadnym stopniu nie przeszkadza w rozwoju postaci – ten możemy wykonywać dowolnie według własnych preferencji, jakie potrafimy stanowić przeróżne (rozwój naszego bohatera idzie na ogromną dowolność – za to istotny plus dla Cyberpunk 2077).

Możemy skupić się tu na strzelaniu, także z stoi krótkiej, kiedy również dużej. W grę wchodzi również walka wręcz lub na bliskim kontakcie przy pomocy katany czy pałki teleskopowej. Jeśli naszym znaczeniem jest zostanie „hakerem” – wtedy same nic nie stoi na granicy. Tak toż możemy naszą osobę pracować w celu skradania się również zapobiegania konfliktów. Możemy jeszcze… skupić się na wszelkim oraz kierować naszymi zdolnościami według swego zdania.

Jeśli Wam mało, zatem do puli naszych kompetencji również statystyk dochodzą również wszczepy, które znają w poważny sposób zmienić naszą stronę. Jeszcze kilka? Właściwie to dodajcie do tego ciągle rozbudowany crafting, ulepszanie broni i ciuchów czy możliwość kończenia konfliktów nie przy pomocy siły i dialogu.

Całość sprawia doświadczenie oraz zachęca do ponownego poznania również zobaczenia nowych rodzajów na grę.

Do ponownego przejścia muzyki nie zachęca za to typ jazdy samochodem oraz motorem. W szczególności sterowanie samochodem to prawdziwy kabaret, bo zapanowanie nad maszyną graniczy z marzeniem i pełną jazdę najchętniej żeby w walce pominął – sterowanie pojazdami jest po prostu tak drewniane, że wręcz zatęskniłem za pierwszym Watch Dogs – serio.

I twórcy na bodajże starzy tego świadomi, ponieważ w rolach często ruszamy się samochodami, a nieco w ziemi pasażera. Również dobrze, gdyż w Cyberpunk 2077 znacznie ciekawiej zwiedza się świat z perspektywy przechodnia. Poza pojazdami nasza perspektywa wymienia się na pierwszoosobową (no, chyba, iż na taką zdecydujemy się także w samochodach – gdy tak, to rozumiem) i moment było z tą decyzją kontrowersji przed premierą.

Moim zdaniem pierwszoosobowa perspektywa zbiera się w Cyberpunku świetnie, tak toż, jak przykład strzelania (luźno inspirowany serią Borderlands), skradania czy hakowania, jednak ten ten mógł zostać nieco bardziej rozwinięty. W sztuce znajdziemy też masę innych mechanik, jednakże nie rób wszystkiego wymienić, to nawet nie będę próbował. Tym wyjątkowo, że bardzo dobrze jest jednemu zaskoczyć się wielkością również skomplikowaniem Cyberpunk 2077.

Niestety istnieję jedynie przekonany co do pierwszoosobowych „cutscenek”, wolałbym raczej tradycyjne rozwiązanie. Wiem, iż taka postać z oczu postaci sprzyja immersji gry, a ja i właśnie chcę rozwiązanie znane chociażby z Wiedźmina 3. Tym wyjątkowo, że zarządzanie nie jest za przemyślane – ten tenże przycisk odpowiada także za kucanie postaci, jak również przewinięcie dialogu, przez co kilka razy sprawiłoby mi się niechcący pominąć parę kwestii.

Najgorzej wypada samo wykonanie gry, bo co z ostatniego, że rzuca się tu i poszukuje całkiem przyjemnie, jeśli dosłownie na dowolnym etapie polują na nas błędy. Natomiast wtedy ciężkie, bo niejednokrotnie musiałem wczytywać ten stan zapisu, bo zawsze coś uniemożliwiało mi dalszą grę. Błędy z kolizją obiektów są co chwilę, powodując, że strony potrafią realizować przez ściany. I właściwie przelatywać, bo bardzo często zdarzało mi się być świadkiem lewitujących modeli postaci.

Strona techniczna Cyberpunk 2077 jest po nisku w opłakanym stanie, na czym – co chyba oczywiste – jest cała gra. A szkoda, bo od strony rozgrywki mamy tu parę wyjątkowych i różnych rozwiązań, jednak wszystko „korzysta w łeb”, przez bugi. Do walki trafiło już chyba pięć aktualizacji oraz szczerze mówiąc, nie zauważyłem jakiejś znaczącej poprawy – trzeba odkładać na dalsze patche.

Oprawa wizualna

To, jak Cyberpunk 2077 będzie u Was oczekiwać i sprawiać, zależy oczywiście od platformy, na której będziecie grać. Ja ogrywałem Cyberpunka na Xboksie Series S także od razu zaznaczam, że tytuł tenże nie jest wysoko przygotowany pod tę konsolę – gra działa w porządku, który mógłbym nazwać „rozszerzoną wsteczną kompatybilnością”.

Mówi to trochę więcej tyle, że działa działa zdecydowanie głęboko niż na zeszłej generacji, odmiany to między innymi wyższa rozdzielczość wizerunku oraz kilka innymi bajerów graficznych. Jednak dedykowana nowej generacji konsol aktualizacja Cyberpunk 2077, pomagająca w dużym stopniu grafikę w grze, pojawi się tylko w następującym roku – natomiast będzie ona wiadomo w sum darmowa.

Jednak nawet teraz Cyberpunk 2077 ma prawo się podobać. Technologicznie gra występuje na górnym stopniu, tylko również tak najdłuższe wrażenie robi tu strona artystyczna. Mam tutaj na nauce projekt budynków, drogie w szczegóły modele stron oraz materiałów, bardzo różnorodną kolorystykę czy wszystek „przepych” – na ekranie znajdziemy tak wiele obiektów.

Z każdego zakątka Night City wręcz otwierają się na gracza jakieś detale, których trudno doszukiwać się w innych atrakcjach. Wszędobylskie śmieci, multimedialne reklamy, różnorodne sklepy czy graffiti tworzą wyjątkowy klimat spędzania w miejscowości. Bardzo ładnie również zużywają się niektóre elementy otoczenia pod wpływem naszego ostrzału z broni, oraz wszystkie możliwe efekty wizualne są niezłym uzupełnieniem całej reszty.

Do tego dochodzi również fenomenalna gra świateł – na razie jeszcze uproszczona na konsolach nowej generacji, ale wersja PC ze prostym ray tracingiem daje szansę, iż w perspektywy Cyberpunk 2077 na PlayStation 5 i Xbox Series X|S znacząco wypięknieje. A dodatkowo przyśpieszy w sukcesu „S-ki”, bo na razie na mniejszym nextgenie Microsoftu grać możemy lecz w 30 klatkach na sekundę, bardzo stabilnych co prawda, a raczej nie stanowi to zakres ofercie tej konsoli.

Przyczepić potrafię się wyłącznie do czasem niskiej jakości tekstur oraz samych animacji – te są niezłe, ale nie bardzo zbugowane. Bardzo często coś tutaj nie grało, i to linia skończyła się animować, „tocząc się” w pozie T-pose, natomiast toż pewna ręka wystaje zza ściany, i toż nagle jakiś bohater przestaje ruszać ustami. To modne jest wyjątkowo odczuwalne, spoglądając na kwotę dialogów w Cyberpunku.

Audio

Kiedy teraz przy dialogach jesteśmy, to termin płynnie przejść do audio. Strona

Assassin's Creed: Legion to dobry, natomiast nie tak rzadki przypadek gry, do której wpływamy się z okresem. Pozornie niezmieniona formuła w początku nie wpływa na pomoc Valhalli, tylko w obrocie przygody określamy jak wiele dobrych zmian wprowadzono i swoja ocena ulega powolnej zmianie.

Tym zupełnie zabieramy się w osobę Eivor (płeć wybieramy sami) - wikinga, który u boku swojego brata zastępczego opuszcza mroźną Północ, aby osiedlić się na angielskiej ziemi, gdzie grunt jest żyźniejszy, a innowiercy posiadają wielkie skarby do ograbienia. Zarys fabularny to wykonanie marzeń każdego entuzjasty serialu „Wikingowie”, ale o dziwo autorowi nie sięgają po tanie sentymentalne sztuczki również uważają, by historia Eivor była jedyna.

Celowo nie przemawiamy za wiele o samym bohaterze lub bohaterce, ponieważ w porównaniu z Bayekiem i Aleksiosem lub Kassandrą, tu jesteśmy do wykonywania z częścią, która niezależnie od wybranej płci jest wyjątkowa, piękna dodatkowo stanowi nasz styl. Nie istnieli na ostatnie gotowi, ale ten moment bardzo pozytywnie nas zaskoczył. Eivor ma cel.

Tematyka Bractwa Asasynów i elementy te i są obecne, lecz absolutnie nie ciążą a nie męczą się z treścią osady wikingów, próbującej znaleźć własne mieszkanie oraz działać w korelacjach z znajomymi. Layla Hassan wraca również ostatkiem sił przeczesuje przeszłość, by naprawić jeszcze to wyjątkowo niestabilną współcześnie planetę. Zagrożenie jest rozważne oraz czujemy, iż jest toż zwieńczenie narracji kontynuowanej od Origins.

Wróćmy jednak do nordyckiego asasyna, którym w trakcie gry wywieramy coraz to istotniejszy zysk na nowym miejsca. Bohater wraz z garstką osadników zajmuje opuszczoną wioskę oraz zaczyna jej rozbudowę. Z biegiem fabularnym widzimy, jak z miejsca namiotowego rośnie miasteczko pełne życia.

Chodzi na każdym etapu zachęca również daje za chęć eksploracji licznymi skarbami w budów zasobów również różnego ekwipunku, a tenże wątek kluczowy jest na końcu kredyty i różnorodny, że wystarczy się jego przechowywać, by dobrze również oczywiście odkryć część tego, co proponuje nam Anglia. To drogi atut dla osób, które cenią zabawy w prostym świecie, lecz przytłacza ich zbyt długa suma znaczników na karcie.

Eivor w sądzie decyduje na indywidualnej mapie strategicznej, jaki świat odwiedzić, aby nawiązać kontakt z szefami oraz zadbać o dobrą politykę zagraniczną. Każdy poziom to kilkugodzinny oryginalny wątek fabularny z własnymi bohaterami i sztukami do zdobycia.

Raz pomagamy odbić wikińską osadę, którą podstępem przejęli Anglosasi, innym razem pomagamy młodemu królowi pod jedną banderą zjednać lud napływowy oraz autochtonów. Kiedy indziej zaś bronimy sąsiadów przed innymi wikingami, jakim właśnie farbę oraz pieczenie wiosek w głowach. Obraz duńskich wojowników jest interesujący również popularny. Pewność nie można powiedzieć, że twórcy chcieli pokazać wikingów tylko jako najeźdźców, lecz także jako wielki kulturowo naród, który i może zaoferować coś z siebie chrześcijańskim gospodarzom.

Nie pełne wątki są ciekawe, co czuć po misjach pobocznych, które raz zachwycają mocą i jednym w sztuce nastrojem, a raz śmieszą czystością oraz przewidywalnością. Jest nierówno, natomiast na szczęście dodatkowe elementy nie zabierają dużo czasu, to łatwo to zignorować.

Assassin's Creed zawsze wyróżniało się kilkoma podstawowymi elementami: osadzeniem w konkretnym temacie starym i nadaniu kierunku fabularnego oraz walką. To modne w efekcie jest nośne również wychodzi od zwykłej formuły serii, dryfując bliżej wiedźmińskiej wolności w prowadzeniu pojedynków, wzbogacając koncepcję o wielki arsenał i kombinacje umiejętności.

Eivor to demon na tłu bitwy, który odcina kończyny przeciwnikom, stosuje brutalne parowania oraz dobija ogłuszonych wrogów tak, że postrzegamy jak odpada im osoba. Nigdy wcześniej nie było naprawdę wiele rozczłonkowywania w kolekcji dodatkowo z przodzie istnieje więc aż za groteskowe, tylko z czasem przygotowujemy się - średniowiecze nie przylegało do dobrych czasów dla wojowników.

Płynność walki stanowi niebezpieczniejsza niż w Odyssey - nasza sytuację łączy ciosy w piękne kombinacje, kontry nie wyglądają jak oderwane od każdego innego animacje, a przeciwnicy nie odkładają na „naszą kolej”, tylko niejednokrotnie nas atakują równocześnie, aby jak najszybciej powalić oraz wyeliminować. Eivor nie goi się samoistnie, ale musi coś zjeść, wtedy jesteśmy niskie drogi w trakcie potyczek a systematycznie jesteśmy na granic poznania oraz śmierci. Brutalne, ale także angażujące.

Fani drzewek umiejętności również eksperymentowania z sposobem będą szczęśliwi. Gdy tylko chcemy, możemy zaopatrzyć się nawet w dwie tarcze albo biegać w dwoma dwuręcznymi toporami. Jedyne ograniczenia są związane z odblokowywaniem umiejętności, zezwalających na stosowanie tak radykalnych zestawów oręża, lecz toż nie stanowi żadnego problemu, gdyż w każdej chwili możemy resetować rozkład wiedzy oraz zacząć rozwinąć bohatera w całkowicie innym kierunku. Różnica pomiędzy niewidocznym zabójcą a głośnym, podpalającym wrogów wojem jest gwałtowna oraz odświeża grę niejednokrotnie, kiedy myślimy, że widzieliśmy już wszystko również nagle obieramy całkiem nową możliwość prowadzenia potyczek.

Wolność w akcji przekłada się również na wolność eksploracji i osiągania prac. Gra bardzo rzadko narzuca metody wykonywania zadań. Nic nie pozostaje na ścianie, aby miłośnicy serii mieli z unoszenia się po obozie wroga w kapturze, zamykając się przed wzrokiem strażników, dzięki zlewaniu z tłumem, ale jeszcze nic nie stoi nas przed frontalnym atakiem z drakkarem, pełnym dobranej własnoręcznie ekipy wikingów, którzy na dźwięk rogu bitewnego rozpoczynają inwazję, podpalanie strzech i ogólnie pojęty szaber. Ta wolność sprawia, że nawet dla kogoś, kto wie Assassin's Creed od ważnej fazie po wielu godzinach zazwyczaj będzie wówczas chodzi świeża oraz silna.

Nie zahaczyliśmy o żadnych aktywnościach, pełniących funkcję mini-gier, a tych ponadto istnieje trochę. Łowimy ryby, stawiamy wieże z kamieni, działamy w kości, a nawet prowadzimy tradycyjne pojedynki na rymowane obelgi, co jeszcze zwiększa charyzmę bohatera. To ostatnie odblokowuje niejednokrotnie nowe linie dialogowe, czyli gdy na mini-grę, to nagroda jest dosyć ważna dla reszty rozgrywki.

Ogromnym atutem, i zarazem minusem recenzowanego tytułu jest oprawa wizualna. Valhalla jest prześliczna - to same z najwyższych widoków, jakie przynosi nam odkryć na konsolach mijającej generacji (testowaliśmy m.in. na PS4). Niestety, jest zatem i minus, gdyż tytuł wyciska ostatnie soki z odchodzących konsol oraz w trakcie pracy nad recenzją spotkaliśmy się z licznym wyłączaniem się gry przez błędy wywołane przegrzewaniem się konsoli lub więcej nowymi błędami wywołanymi wymuszeniem szybkiego wczytania innego fragmentu gry.

Błędów technicznych Valhalla posiada bardzo wielu, o czym informowaliśmy w specjalnej wiadomości. Przykładowo, możliwość „szybka podróż” trwa momentami tak długo, i na bonus w akompaniamencie głośnej pracy konsoli, że czasami żałujemy, że po nisku nie poszli do wybranego mieszkania na koniu bądź nie popłynęliśmy tam automatycznie prowadzoną łodzią. Żadna inna prezentuje w współczesnym momencie nie istniała naprawdę źle zoptymalizowana, a naprawianie błędów - na wszystkich platformach - zapewne zajmie Ubisoftowi dużo czasu. https://pobierzgrepc.com/

AC: Valhalla to mimo wszystko tytuł ogromny, a razem nie oszałamiający liczbą aktywności i niepotrzebnych znajdziek. Atutem, oprócz wikińskiego klimatu, są ciekawe poprowadzone wątki fabularne, i chęć rozbudowy osady zachęca do eksploracji świata. Cóż, zaskakujące, ale Valhalla to miła zabawa, jedna z najświeższych odsłon serii, z lekką konkurencją i pięknym światem. Warto, jednak ze myślą licznych błędów technicznych na premierę.

Ocena użytkowników: 8/10

Wymagania sprzętowe AC: Valhalla

Minimalne: Intel Core i5-4460 3.2 GHz / AMD Ryzen 3 1200 3.1 GHz 8 GB RAM karta grafiki 4 GB GeForce GTX 960 / Radeon R9 380 lub lepsza 50 GB HDD Windows 10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i7-4790 3.6 GHz / AMD Ryzen 5 1600 3.2 GHz 8 GB RAM karta grafiki 6 GB GeForce GTX 1060 / 8 GB Radeon RX 570 lub lepsza 50 GB SSD Windows 10 64-bit

Ultra: (4K / 30 fps) Intel Core i7-9700K 3.6 GHz / AMD Ryzen 7 3700X 3.6 Ghz 16 GB RAM karta grafiki 8 GB GeForce RTX 2080 / Radeon RX 5700 XT lub lepsza 50 GB SSD Windows 10 64-bit

Wyobraźcie sobie pierwsze Red Dead Redemption, w jakim nie dość, że poprawiono niemal wszystkie najbardziej irytujące elementy rozgrywki, to wciąż pod względem wiarygodności świata podniesiono poprzeczkę o kilka poziomów wyżej. Nie udawaliśmy w minioną część? Wyobraźcie zatem sobie najodpowiedniejszy interaktywny serial westernowy wszech czasów. Nie lubicie Dzikiego Zachodu? Wyobraźcie sobie, że oraz właśnie wsiąkniecie i przepadniecie w współczesnej rozrywce na dziesiątki godzin. W ogóle nie lubicie gier? Wyobraźcie sobie, że popełniacie duzi błąd. I naprawcie go. Zagrajcie w Red Dead Redemption 2.

Występując we wszelakie prace z niewiele lub dużo szerokim światem, zawsze dużo eksperymentowałem. Co będzie jeśli...? A co kiedy...? Czy da się...? Zazwyczaj dotyczyło więc spośród tego, że po kilku akcjach również szybkościach świata gry (bądź ich braku) chciałem dokopać danemu tytułowi, zemścić się na nim zbyt idiotyczne niekiedy prace ze perspektywy niezbyt elastycznych skryptów. Czy też – dla swej satysfakcji – zakpić z kilka przewidujących twórców. Ot, taka wredna reakcja na szybkie wybicie ze okresu idealnego wczucia się w nastrój. Dlaczego o aktualnym robię? Bo dotychczas zawsze szukałem dziur w całym. RDR 2 jest skłonną grą tego modelu, gdzie ani razu nie odczułem takiej potrzeby. Błędy? Są, owszem. Tylko na tle ogółu nie posiadają konkretniejszego znaczenia. https://pobierzgrepc.com/

Przepraszam za ten przydługi wstęp, ale że dużo z Was doczytało się teraz w nim niebywałego komplementu wobec nowej gry Rockstara. Tym bowiem, co dla mnie w niej najbardziej ciekawe, jest duża wręcz responsywność świata pozbawionego niemal każdych widocznych szwów. Wszystko jest właśnie proste, że ciągle nie mogę zabraknąć z podziwu, jak udało się uzyskać taki efekt. Przez cały okres, czyli toż podczas prac głównych, czy losowych spotkań, czy chociażby zwykłej eksploracji świata, nosimy go w środek tak gładki również lekki, że wszystka wiedza o przerwaniu gry jest tę, jaka przynosi nam do głowy. Zaś troskę o elementy dodatkowo ich pierwsza przyprawiają o zawrót głowy. Od artykułów na temat swego wyglądu, przez wspominki na punkt tych akcji, a stworzywszy na wzmożonym zainteresowaniu stróżów jasna również łowców nagród, każde niemalże swoje życie wywołuje jakieś reakcje. I łatwe, że połowa spośród nich to jedynie ozdobniki. Ale jak one wykonują nastrój!

Przez wszystek okres mamy wrażenie, że otacza nas – tym razem naprawdę – żyjący świat. Nawet kilku znaczący bohaterowie niezależni zapamiętują nas, przy ponownych interakcjach wspominają przeszłe wydarzenia, czasami sami „zaczepiają” na drogi, chcąc podziękować za to natomiast owo. A wszystko prawdziwie i oczywiście. Wszystko tutaj płynie, wszystko istnieje na zdrowym środowisku oraz nawet podczas pozornie monotonnych czynności bawimy się gdy dzieci, że Rockstar pozwalał nam toż tworzyć. Produkcja kul dum-dum, to nacinanie zwykłych pestek nożem. Myślicie, iż istnieje każdy suwak do hurtowej produkcji? A nie. Każdy. Krzyżyk. Robimy. Osobno. Oraz sprawiamy się jak dzieci, że przed snem wykonali ich dwadzieścia. Red Dead Redemption 2 działa tak tak ta świetna liczba detali, smaczków oraz powiązań, która sprawia, że liczymy w niniejsze środowisko i czas. Chcemy tam istnieć dodatkowo chcemy tam wracać. Zastosowano tu zresztą zabieg bardzo precyzyjny i przebiegły. Świat gry występuje w bezpośrednim tempie, mamy świadomość, że istniejemy wyłącznie jego cechą, a toż nasza stronę przez cały etap stanowi w skupieniu uwagi. Wtedy jej działań dotyczy wiele przykładów „z offu”, to ją na toru pozdrawiają inni podróżni, toż do niej występują się z stałymi prośbami kompani... Więc z zmian łechcze ego gracza, a przy okazji sprawia, iż cierpi on ochotę pochylić się nawet nad najdrobniejszymi jego składowymi, chce wyssać z muzyki ile tylko się da.

Tymże szczególnie, że udało się moim stanowiskiem w Dead Red Redemption 2 osiągnąć jak na razie najłatwiejszy w liczb zabaw z prostym światem balans między realizmem, a unikaniem upierdliwości w zespołach rozgrywki. Z jakiejś strony mamy choć to trudne nacinanie kul, poświęcanie czasu na poszukiwanie zwierząt, długie konne podróże między miejscami, czy konieczność dbania o dobre wyżywienie siebie i rumaka. Z innej a dla znużonych przejażdżkami czeka dyliżans lub pociąg, a konie cudownie pojawiają się w mało rozsianych po terenie stajniach. Posiadamy też możliwość odblokowania systemu szybkiej podróży, a ważne zadania odda się wykonać bez inwestowania czasu w pierdyliard pobocznych aktywności, polowania, kolekcjonerstwo, crafting i nowe podobne. Sęk w współczesnym, że gdy nie chciałem to wszystko robić. Oraz po prawie osiemdziesięciu godzinach gry nadal mi się nie znudziło. Więc istnieje tylko potęga RDR 2 – z ostatniego świata po prostu nie wybiera się wracać.

Dla mnie teraz po kilku podstawowych godzinach Red Dead Redemption II przestało być grą do wejścia oraz ocenienia. Było się grą do zrealizowania, do wspomnianego już wyssania najdrobniejszego kawałeczka szpiku. W jak dużo atrakcjach dostali się na tym, że zaczynacie przestrzegać – jak w konkretnym życiu – pewnych codziennych rytuałów, zaczynacie żyć swym rytmem? Nakarmić konia, wyszczotkować go, sprawdzić zapas amunicji, pogadać z ziomkami przy ognisku, rano się ogolić, zjeść śniadanie, a wracając wieczorem do obozu po „trudnym dniu pracy”, upolować rzecz do życia. Wracając, bo dłuższe latanie z upolowanym zwierzęciem przyciągnie tylko muchy. Co najistotniejsze, za niemal wszą tego typu czynność RDR 2 nas w małym chociaż stopniu wynagrodzi, to zaś również dużo motywuje gracza do mienia z tych kolejnych akcji. Ta daje tak mocno umieszcza się w psychikę. Niemal odruchowo „parkujemy” konia na przeznaczonym do tego stanowisku, staramy się nie potrącać przechodniów, wieczorem wracamy spać do obozu lub szukamy hotelu... Zaczynamy robić masę rzeczy, które spokojnie „przepuściłaby” mechanika rozgrywki. Ale mamy, że faktycznie jest właściwie. Że tak powinien. Ponieważ tak jednak robią wszyscy goście dokoła. Przestajemy się spieszyć. Zaczynamy chłonąć.

Podobny charakter ma fabuła gry. Aczkolwiek nie brakuje w niej zwrotów akcji, niebanalnych sytuacji, czy ciekawych postaci, dużo bliżej jej do stonowanego GTA IV, niż rozbuchanej piątki. Ba, zniknął nawet dany z głównego RDR wskaźnik sławy. I zapamiętuje wtedy pewnie swoje prawo fabularne – dla polskiego bohatera Arthura zaś jego bandy ważniejsze niż zostać rewolwerową gwiazdą, jest stać jak najdłużej niezauważonym, wtopić się w tło, zasymilować nawet. Red Dead Redemption II jest legendą o poszukiwaniu swojego znaczenia w świecie, o marzeniach o szczęśliwym życiu, stabilizacji i złożeniu z przeszłością. Opowieścią dramatyczną, bo zdominowaną przez konfrontację marzeń o właściwszym jedzeniu także spokojnych ideałów ze określoną przez naszą przeszłość rzeczywistością. Pełną wewnętrznych konfliktów oraz dobierających się wzajemnie uczuć. Mnóstwo tu brudu, złych uczynków oraz złych decyzji, ale te znajdzie się mieszkanie na miłość, przyjaźń i lojalność. Choć akcja jest dokładnie liniowa (z dowolną dozą dowolności przy wyborze kolejności niektórych zadań), jesteśmy szeroką swobodę podejmowania innych decyzji, co z zmianie określa naszą moralność. Nie wygramy jako rycerz w znacznym białym płaszczu, jednakże nie musimy te być do celu zepsutym, niskim i wymagającym.

Historia utrzymuje się w zderzeniu z wieloma innymi atrakcjami niespiesznie, tylko nie stanowi to wcale wada. Pozwala nam to bez szoku poznawczego wprowadzić w skórę naszego Arthura, zrozumieć motywacje również jego, jak również członków gangu i poznać lepiej relacje między poszczególnymi personami. Odniosłem jednak wrażenie, iż w głównej grze otaczający nas bohaterowie stanowili niezmiernie sugestywni oraz zróżnicowani. O ile jednak RDR w należytym stopniu odwoływał się – przeciwko temu co twierdzą niektórzy – do opartego na modelach oraz doskonałych bohaterach Dzikiego Zachodu (z lekką nutką antywesternowej dekadencji), o tyle RDR 2 bliżej do spaghetti westernu. Gatunku przepełnionego nihilizmem moralnym, prowadzącego w często brutalny i rzeczowy sposób o stanach zwykłych ludzi. Dodatkowo tegoż teraz potraficie się spodziewać. Wykonywa to zarówno, że bohaterowie są bardzo wiarygodni, bo tylko, zastanawiamy się czemu postąpili tak, natomiast nie inaczej, jednakże nie występujemy ich decyzji. Grę podzielono na chwila rozdziałów (w obecnym początek i rozbudowany epilog), a zapowiadane ponad 60 godzin rozgrywki, toż oczywiście właściwie minimum, które spędzimy przy tym stopniu. Jeśli zaangażujemy się w duzi, zechcemy poznać i znaleźć pełnia nie wspomagając się przy tym poradnikami, na pewno pęknie nam setka.

Zadania połączone z pierwszym wątkiem fabularnym są wystarczająco zróżnicowane, by nie nudzić, ale i dobrze wtapiają się w suma rozgrywki. To dzisiaj samo z mistrzowskich osiągnięć w ostatniej sztuce. Kompletnie nie był największej bolączki niemal każdych gier z pięknym światem, czyli wyraźnych szwów łączących gameplay z elementami fabularnymi. W dość szczery sposób uciekamy od zwykłych zadań i profesjonalnych rzeczy do fabularnych misji, dając je po prostu jako integralną część życia naszego bohatera. Naprawdę rzadko zdarza mi się być czegoś podobnego. Do indywidualnej możliwości otrzymujemy te sporą ilość zadań opcjonalnych, które z niższa podzielić można na dwie grupy. Pierwsza z nich, to pomniejsze wątki fabularne, z często przewrotną fabułą, lub te serie powtarzalnych, co nie znaczy, że nudnych zadań. Nawet takie ściąganie długów. Każda osoba, toż nowa, maleńka historyjka, nierzadko pełna ludzkich dramatów. Pamiętacie też, że po zebraniu kasy problem będzie gotowy? Zazwyczaj tak, jednak potrafi się zdarzyć, że mała, poboczna historia będzie uważała swój dalszy rozwój... Również tak na jakimkolwiek kroku. Nie silna tegoż nie podziwiać.

Druga część zadań pobocznych, to dzisiaj najnudniejszy chyba element rozgrywki. Mowa tu o potrzebnym w wszelkiej chyba grze tego rodzaju zbieractwie vel kolekcjonerstwie. Karty znanych jakości również zwierząt, czy kości dinozaurów (sic!) na pewnie nie są tym, czego tygryski lubią szukać zwłaszcza na prerii, bagnach, albo w górach. Po co wtedy komu? Żeby sztucznie wydłużyć czas rozgrywki? Bo teraz polowania, tropienie, podchodzenie zwierzyny, pozyskiwanie ról w świetnym stanie, czy poszukiwania wyjątkowych okazów fauny wciągnęły mnie na łatwe. Ogromny szacunek należy się też twórcom za wszelkich „random encounters”. Jesteśmy tu oczywiście kilkanaście mężczyzn tego standardu losowych spotkań, jednak za wszystkim razem robią one przynajmniej troszkę inaczej. Mało tego, kilka razy zdarzyło się, że działał „osobom w opałach”, dostarczając je potem do budynku i za wszystkim jednocześnie stanowiła więc zupełnie druga osoba, z jaką mówił zupełnie nowe rozmowy. Napisać oraz nagrać kilkaset zapewne linii dialogowych dla w odpowiedzi nic nie znaczących bohaterów niezależnych? Naprawdę ogromny wpływ.

Tu te mała dygresja, bo na dowodzie takiego właśnie losowego spotkania pokażę Wam na czym polega ta dobra wiarygodność świata. Podczas jednej z przejażdżek ujrzałem stojącego coś na uboczu, trzymającego się za drzewem zbiegłego więźnia. Co oczywiste poprosił mnie o pomoc w zwolnieniu z kajdan. Wtedy jednak do góry przyszła mi własna sprawa: „Co się stanie, jeśli zamiast uwolnić, spętam gagatka i zostawię do najszybszego szeryfa? To rzeczywiście nie zadziała, przecież to podstawowy random....” Spętałem, odstawiłem oraz zasugerował się, że nie doceniłem Rockstara. Szeryf był równie zdziwiony jak ja, jednak dużo się ucieszył, wypłacił symboliczną nagrodę i wydawał wrzucić delikwenta do ciupy. Ten ostatni zaś, najwyraźniej doceniając moje starania, wycofałem się w kilku słowach do powstawania mojej rodziny. Interesuje mnie, ile takich smaczków nadal nie udało mi się odkryć?

Red Dead Redemption II pełne jest poza tym wszelkich różnych form działalności i minigier. Jesteśmy tutaj oraz rozumiane z ostatniej części gry karciane oraz w pięć palców, czy tropienie poszukiwanych listami gończymi, musimy regularnie zaopatrywać nasz układ w żywność, myśleć o jego rozbudowę oraz potrzeby członków gangu, możemy relaksować się polowaniami (178 gatunków zwierząt) i łowieniem ryb (nie ma strachu, Arthur potrafi pływać!), podejmować samodzielne próby obrobienia banków, albo po prostu łupić podróżnych, albo zabawić się w Grand Theft Coach.

Oczywiście niejeden raz przyjdzie nam sięgnąć do kabury, czy olstrów i wybrać broń. Akcja jest integralną stroną tej sztuki również w podstawie nie będzie jak zaskakującym dla fanów gier Rockstara. Jesteśmy tutaj bardzo podobne mechanizmy, od celowania, przez zmianę broni oraz amunicji, na organizmie osłon skończywszy. Obsługa kilku kół wyboru na startu może nieprzyzwyczajonym sprawić nieco kłopotu, a jest na końcu intuicyjna, aby chociażby w ogniu największej konkurencje poradzić sobie z zarządzaniem ekwipunkiem. Samo strzelanie stanowi wyjątkowo intuicyjne niezależnie z tego, czy walczymy schowani za beczkami, czy galopując na złamanie karku. Część z siedemdziesięciu stoi (w tymże wiele unikatów) odblokujemy fabularnie, nie powinien więc stresować się kłódeczkami na programach w biznesie, czy ciułaniem każdego grosza. Z samej strony fajnie, z innej wybór zwykłych stoi oraz różnice w ich charakterystykach są na tyle mało znane, że część gry da się bez problemu przejść mając z ulepszonych u rusznikarza podstawowych giwer. Tak właściwie o przydatności danej broni decydują głównie pojemność magazynka i dostępność modyfikacji oraz dobrych typów pocisków.

Pochwalić muszę i znacznie poprawioną walkę wręcz. Przynajmniej kilkanaście razy wdamy się w bójki, nie zawsze także będziemy obchodzili z razu zabijać. Niestety jest zatem pewnie WWE, a w spokoju (również sprowadza się to i do GTA) walka nabrała rumieńców. Choć do możliwości mamy tylko cios, budynek również mało akcji kontekstowych (np. duszenie), to całość przestała przypominać taniec dwóch zepsutych robotów, a pokonanie co ważniejszych wrogów nie jest szybko opartą często na szczęściu męczarnią, a zaczyna nawet sprawiać przyjemność.

Kolejny, szczególnie istotny element zabawy, to swoje konie. W RDR 2 Rockstar pokazał, jak winno się implementować tego typu rozwiązania. Do dyspozycji otrzymujemy prawie dwadzieścia gatunków koni, znacznie dzielących się charakterystykami (również wyglądem), masę siodeł, strzemion, czy całkiem bogate opcje zmiany wyglądu. Akurat wtedy stanowi przecież najważniejsze. Po pierwsze bowiem urzekła mnie konieczność budowania więzi z bliskim mózgiem transportu. Jak zwykle wiadomo koń głaskany, czesany i ciągle karmiony jest kilka awanturujący się, szybszy, trwalszy a bardziej posłuszny. Powodujemy to wciąż, cieszymy się, gdy poczciwe konisko wyciągnie nas kolejny raz z tarapatów i klniemy swoją nieporadność, gdy przypadkiem zrobimy biedactwu krzywdę. Do bliskiej pierwszej szkapiny o wdzięcznym imieniu Tragedia przywiązałem się do bieżącego stanu, że z ogromnym bólem dostarczał ją do stajni, by przesiąść się na dodatek szybszego. Nową sprawą, którą pokochałem w RDR 2, było wycofanie z magicznego respawnu konika. Skoro go około zostawimy oraz wyjdziemy poza obszar jego słuchu, możemy przestać o aktualnym, że przebiegnie przez pół mapy. Z czasem uda nam się zbudować w związku udogodnienie, które spowoduje go do tego miejsca, jednak na wstępu warto pamiętać, gdzie naszego przyjaciela zostawiamy. I tu ciekawostka. O ile nikt nie zainteresował się nigdy Tragedią, to dziesięciokrotnie droższego sprintera czystej krwi angielskiej próbowano mi ukraść już kilkukrotnie. Nie znam, czyli to fakt okoliczności (niewłaściwy NPC w niepożądanym miejscu), czy jednak bohaterowie niezależni „rozpoznają” drogiego konia i tylko potem podejmują próby jego przejęcia. Chciałbym liczyć w obecne kolejne. I wcale, ale to akurat żeby mnie wtedy nie zdziwiło.

Lista rzeczy, które można w Red Dead Redemption robić, smaczków na które trafiłem i dużych mechanik istnieje oczywiście duża, że toż ich wymienienie istniałoby dwa razy wyższe niż ta a oczywiście ogromnych rozmiarów recenzja. Dorzucę to także zaledwie kilka rzeczy, które żyć potrafi dadzą bogactwo RDR 2. Ot, choćby dobór ubioru w relacji od temperatury. Bieganie w jednej koszuli po śniegu to pewna śmierć z początku wychłodzenia organizmu, z kolumnie na południu ugotujemy się żywcem w traperskich futrach. Wożenie upolowanej rogacizny jest okazję przyciągnąć okoliczne drapieżniki, a pierzchające zwierzęta oraz zrywające się lotu ptaki informują nas o obecności typów bądź poważnych zwierząt. Wkurzają was losowe zasadzki? Obserwujcie przyrodę. No a jedna z najodpowiedniejszych scen pijaństwa w spraw gier. Ślady pazurów po potyczce z pumą. Błoto na twarzy. Krew ociekająca z oskórowanego jelenia na dobry zad. Historia pewnego mordercy. Rosnąca broda również włosy. Również znacznie, wiele nowych. Tę grę buduje tak znaczna liczba drobnych z pozoru elementów, że z samych prób przypomnienia sobie wszystkiego ważna pobrać silnego bólu głowy.

Co dobre, z technicznego punktu widzenia, RDR 2 nie powaliło mnie na kolana. Trudno cokolwiek zarzucić niemal perfekcyjnym

I BUILT MY SITE FOR FREE USING